Zdążyć przed depresją. Zagrożony co trzeci nastolatek, ryzyko można zmniejszyć
Statystyki depresji wśród dzieci i młodzieży stale rosną. Uważa się, że już co trzecia nastoletnia osoba jest zagrożona depresją. Jak wesprzeć dziecko w depresji, jak pomóc ustrzec się przed depresją i co możemy zrobić dla siebie, żeby jednocześnie pomóc dziecku? Psychiatra dr Agata Misera odpowiada na pytania, które nurtują współczesnych rodziców.
Depresja u dzieci i młodzieży - jak rozpoznać
Obniżenie nastroju, obniżenie samooceny, niepewność, niepokój, niechęć do działania, czasem nawet niechęć do życia. Oto, z czym zmagają się niemal powszechnie współczesne dzieci i nastolatki. Rodzice i nauczyciele często nie są należycie przygotowani, aby móc pomóc. A przede wszystkim – aby zrozumieć, co się dzieje z ich dziećmi, uczniami lub podopiecznymi. I postępować tak, żeby młoda osoba poczuła się choć trochę lepiej.
Z mediów i organizacji społecznych płynie przekaz: mamy katastrofalny wzrost, jeżeli chodzi o depresję, myśli samobójcze, próby samobójcze wśród dzieci i młodzieży. Polska pod tym względem jest w niechlubnej czołówce Europy. A przecież dane policyjne i szpitalne są tylko częścią pełnej skali problemu. Z prostej przyczyny: nie każda próba samobójcza jako taka jest rozpoznawana, zgłaszana, rejestrowana. I nie każda depresja, obniżony nastrój, przewlekły smutek są w ogóle zauważone.
- Myślę, że rozmawiając o depresji, musimy rozróżnić medyczną diagnozę depresji, która jest stawiana według konkretnych wytycznych, gdzie muszą być spełnione bardzo sztywne kryteria, od obniżonego nastroju - zwraca uwagę psychiatra, dr Agata Misera. - To rozróżnienie nieraz jest bardzo trudne, nawet dla ludzi, którzy zawodowo zajmują się zdrowiem psychicznym - podkreśla specjalistka.
- Poza tym, depresja jest depresji nierówna. Może ona objawiać się w różny sposób. Według kryteriów diagnostycznych rozpoznaje się depresję, o lekkim, średnim lub ciężkim natężeniu, z objawami psychotycznymi lub bez nich. Poza tym depresja jest chorobą towarzyszącą również innym zaburzeniom psychicznym - wyjaśnia dr Agata Misera.
Przyczyny depresji wśród dzieci i młodzieży
Co ważne, wzrost zachorowań na depresję nie jest jedynie tragicznym skutkiem zdalnej edukacji czy obostrzeń związanych z pandemią i wojną, choć oczywiście te wydarzenia przyczyniają się do złej kondycji psychicznej dzieci i młodzieży. Jednak ten trend obserwowano już w latach 2018-2019, czyli jeszcze przed pandemią. Tak więc przyczyn musi być więcej.
- Pandemię zdecydowanie możemy potraktować jako katalizator. To, co wcześniej było małym kłopotem, stało się średnim problemem. To, co było średnim, stało się dużym. A to, co było dużym problemem, osiągnęło rozmiary sytuacji kryzysowej, Nie dziwi więc fakt, że widzimy wzrost liczby zachorowań na zaburzenia psychiczne. W przypadku depresji dzieci i młodzieży obserwujemy ok. 20 proc. więcej zachorowań w stosunku do przedpandemicznej rzeczywistości. Jednak to, co nas najbardziej niepokoi to fakt, że obserwujemy coraz więcej ciężkich przebiegów u coraz młodszych dzieci. To jest bardzo niepokojący trend - podkreśla dr Agata Misera.
Zanim zacznie się depresja, są po drodze inne trudności, które mogą finalnie skończyć się depresją w sensie klinicznym. Mogą, ale nie muszą – niestety zdezorientowani rodzice często mają problem w rozróżnieniu, co jest zachowaniem odpowiednim dla danego wieku, a co już stanowi powód do niepokoju.
- Obserwujemy wzrost liczby różnych zaburzeń zachowania, które niekoniecznie muszą spełniać kryteria diagnostyczne konkretnych zaburzeń psychicznych – zauważa psychiatra. - Obniżony nastrój, rozchwianie emocjonalne, lęk egzystencjalny - to fenomeny niejako wpisane w czas dorastania. Zmiany w gospodarce hormonalnej i intensywna „przebudowa” mózgu są odpowiedzialne za całą gamę zachowań młodych ludzi, które jednak nie mają nic wspólnego z chorobami psychicznymi.
Objawy depresji u dzieci i młodzieży
Nie da się jednak ukryć, że nie wszystkie nietypowe czy niepokojące zachowania to efekt naturalnych wahań nastroju w okresie dojrzewania. A my jako rodzice czujemy się niepewni i pytamy jak rozpoznać tę cienką czerwoną linię, za którą zaczyna się depresja. Czy zdaniem specjalistów jest coś, co szczególnie powinno zaniepokoić? Jakie są sytuacje, zachowania, zjawiska, które powinny skupić uwagę otoczenia, rodziców, opiekunów?
- Zdecydowanie jednym z punktów, który odróżnia problemy z zachowaniem, związane z dorastaniem, od depresji, jest to, w jaki sposób nastolatki funkcjonują na co dzień – podkreśla psychiatra, dr Agata Misera. - Jeżeli nastolatek kłóci się, trzaska drzwiami, płacze w pokoju, ma milion pomysłów na minutę i frustruje się, nie mogąc „uratować świata”, mało śpi i zrezygnował ze słodyczy, ale w dalszym ciągu chodzi do szkoły, uprawia sport, spotyka się ze znajomymi i uczestniczy w domowym życiu, mając lepsze lub gorsze dni, ale na ogół czując się dobrze - raczej nie powinniśmy dopatrywać się u niego depresji.
Kolejny raz pojawia się więc pytanie: po czym poznać depresję? Wokół niej też narasta dużo mitów, niedomówień, stereotypów. Kiedy iść z dzieckiem do lekarza, psychologa, psychiatry?
- Depresja charakteryzuje się przede wszystkim tym, że funkcjonowanie danej osoby jest zaburzone przez objawy depresji – tłumaczy Agata Misera. - I tak nastolatek spędzający całe dnie w łóżku, oglądając Netflixa, pisząc ze znajomymi i nie wykonując żadnych obowiązków, który delektuje się swoim lenistwem, bardzo różni się od osoby, która w tym łóżku cierpi, która chciałaby wstać, ale nie ma siły, która ma inne plany, ale nie znajduje w sobie energii i motywacji, żeby je wykonać, która pustym wzrokiem śledzi serial myśląc o własnych wyrzutach sumienia i niespełnionych oczekiwaniach - zwraca uwagę psychiatra. Dr Agata Misera odnosi się również do sytuacji, w których zdarza się, że ktoś w depresji nadal chodzi uśmiechnięty i nadal z pozoru funkcjonuje jak kiedyś.
- Ale tylko z pozoru. W depresji nie chodzi o to, że chora osoba nie jest w stanie się uśmiechnąć i całymi dniami tylko płacze – podkreśla psychiatra. - W pewnych obszarach ludzie dotknięci depresją przez jakiś czas są w stanie funkcjonować jak dotychczas, jednak na pewno nie we wszystkich. Poza tym to funkcjonowanie wymaga tak wielkich pokładów energii, że po pewnym czasie dochodzi do wyczerpania zasobów i dekompensacji. Depresja zmusza ciało i umysł do przerwy. „Deep Rest” to właśnie niepohamowana potrzeba wyłączenia się psychicznie i fizycznie ze świata, który nas otacza.
Nie każdy smutek to depresja
Jednak to, o czym warto wspomnieć, to nie tylko przypadki depresji u dzieci i młodzieży. To także przypadki osób, które są diagnozowane jako pacjenci w depresji, choć realnie w depresji nie są. Dr Agata Misera nie ukrywa, że również i ten problem istnieje: - Myślę, że mówiąc o depresji, warto zwrócić uwagę na to, że spotykamy się zarówno z problemem bagatelizowania objawów depresji, jak i z nadrozpoznawalnością tej choroby. Zarówno jeden, jak i drugi fenomen jest niezwykle krzywdzący i może doprowadzić do katastrofy.
- Nie zapominajmy, że nieleczona depresja może i często prowadzi do śmierci. Z drugiej strony orzeczenie o chorobie, której nie ma, prowadzi do niepotrzebnych interwencji i w przypadku dzieci lub młodzieży może mieć niekorzystny wpływ na ich rozwój. Pierwszy rzut oka to szczególnie w psychiatrii dzieci i młodzieży zdecydowanie za mało, żeby postawić właściwą diagnozę i wdrożyć odpowiednie leczenie.
Przyczyn jest wiele, od wad systemu opieki psychicznej w Polsce, do trudności w relacjach lekarz-pacjent-rodzic. - Trudności diagnostycznych dodaje fakt, że partnerem do rozmowy jest nie tylko dziecko, ale również osoby z jego otoczenia – podkreśla dr Agata Misera. - W procesie diagnostycznym nie można ignorować żadnej ze stron, a zebranie wywiadu jest podstawą współpracy między rodziną szukającą pomocy a psychiatrą dziecięcym.
- Nie zapominajmy, że nieraz zdarza się, że to rodzice szukają pomocy dla własnych pociech,które przyprowadzane są niejako na siłę do gabinetu. Młodsze dzieci nie zawsze są w stanie zrozumieć, co się z nimi dzieje i rozpoznać, że potrzebują pomocy, co za tym idzie, nie współpracują one tak, jak byśmy sobie tego życzyli, a to z kolei dodatkowo wydłuża cały proces. Dlatego tak ważne jest to, żeby zawsze rozmawiać i przygotowywać dziecko do wizyt w gabinetach lekarskich, obojętnie jakiej specjalności. Dziecko zawsze ma prawo wiedzieć, dlaczego rodzice szukają pomocy.
Jeśli dziecko pozostaje w niewiedzy, dlaczego i kogo odwiedza w gabinetach, to ta niewiedza może potęgować niepokój młodego człowieka. Może też podkopywać zaufanie – o które i tak nie jest łatwo: do rodziców, nauczycieli, lekarzy, psychologów, pedagogów.
- Niewiedza dzieci, które odwiedzają specjalistów, nie wiedząc, dlaczego, zdecydowanie wprowadza niepokój i brak zaufania. Dodatkowo niewiedza rodziców na temat zachowań normalnych dla konkretnego wieku i przebodźcowanie informacjami, które zamiast pomagać - straszą, prowadząc do patologizowania i braku wiary we własne umiejętności rodzicielskie – przyznaje dr Agata Misera.
- I tak jedni strony rodzice w każdym smutku widzą depresję. Inni z kolei próbują za wszelką cenę rozumieć i akceptować nastoletnie zachowania i nie reagują na jednoznaczne sygnały jak absencja w szkole, strata wszystkich zainteresowań, izolacja czy nawet próby samobójcze, tłumacząc, że myśleli, że „nastolatki tak się po prostu zachowują”.
Objawy depresji u dzieci – czerwone flagi, które powinny niepokoić
Dla rodziców i opiekunów szczególnie istotna jest świadomość, co powinno zaniepokoić i skłonić do wizyty u specjalisty: - Jeżeli obserwujemy wyraźną zmianę zachowania u dziecka, to jeżeli ta zmiana jest widoczna tylko w jednym obszarze funkcjonowania, czyli tylko w domu, albo tylko u babci, albo tylko w szkole, tylko w przedszkolu, tylko na treningu, to problemów w pierwszej linii będziemy szukać w miejscu, gdzie ta zmiana jest, gdzie ją obserwujemy – tłumaczy dr Agata Misera.
- Natomiast jeśli ta zmiana zachowania jest obserwowana wszędzie, w domu zauważamy, że dziecko się izoluje, w szkole nauczyciele zauważają wycofanie i nawet babcia pyta „co wyście z tym dzieckiem zrobili, przyjdzie to tylko w kącie siedzi, nawet buzi nie otworzy”, to jest to zdecydowanie znak, że coś się dzieje z naszym dzieckiem – podkreśla psychiatra.
- Takie zmiany odbywają się stopniowo a sygnały powoli dochodzą do rodziców – dodaje specjalistka. - Co ważne, taka zmiana wcale nie musi oznaczać choroby psychicznej, ale jest znakiem, że coś się dzieje i koniecznie trzeba poszukać pomocy u specjalisty. To może być pediatra, psycholog, psychoterapeuta, psychiatra, nauczyciel. Ważne żeby to był ktoś, kto ma dużo do czynienia z dziećmi, do kogo mamy zaufanie, żeby ten ktoś z dystansem spojrzał i nas dalej pokierował – zaznacza Agata Misera.
Jak pomóc dziecku z depresją?
Rodzicom, nauczycielom, opiekunkom, często bardzo trudno jest efektywnie pomóc osobom w depresji. - Zdecydowanie tak – potwierdza dr Agata Misera. - Przede wszystkim powinniśmy zapewnić osobie chorej na depresję opiekę lekarską.
Pozostaje pytanie: jak możemy na co dzień spróbować pomóc, wesprzeć, zrozumieć przyczyny takiego stanu. Bo przecież nie jest tak, że „ta dzisiejsza młodzież wszystko ma, a dalej narzeka”. Dzisiejsze nastolatki muszą stawiać czoła wielu nowym wyzwaniom i stresorom, których jeszcze parę lat temu nie było.
- Bardzo dużym problemem dzisiejszego świata jest stres, a raczej brak odporności na stres – zauważa dr Agata Misera. - Jeżeli stres jest długotrwały i o dużym natężeniu, a dana osoba nie jest sobie w stanie z nim poradzić, to stres jest bardzo dużym ryzykiem zachorowania na choroby psychiczne. Wśród tych chorób jest też oczywiście depresja.
Stres to odpowiedź organizmu na wiele sytuacji, nie tylko tych, które powszechnie kojarzymy jako czynniki stresogenne, jak choćby egzaminy. - Na stres składa się wiele czynników. Każdy bodziec, który na nas oddziałuje, powoduje stres – podkreśla psychiatra. - Różnica polega na tym, jak sobie ze stresem i tymi bodźcami radzimy i jak radzą sobie nasze dzieci.
To jeden z czynników, na który często zwracają uwagę sami uczniowie: w szkołach dowiadują się wielu informacji, które nie są przydatne w ich codziennym życiu, często nie są przydatne nigdy w przyszłości. Zamiast tego, chcieliby poznawać praktyczne rozwiązania i umiejętności. Taką sztuką jest na przykład umiejętność radzenia sobie ze stresem.
- Niezależnie od tego, jaki to jest stresor, każdy organizm na stres dopowiada taką samą fizjologiczną reakcją, która przygotowuje do walki albo ucieczki. To jest niezbędne do przetrwania, powstało w procesie ewolucji. Ale to, w jaki sposób tę reakcję interpretujemy, jest dużo bardziej skomplikowane. Mogę mieć przed egzaminem potliwe dłonie, szybkie bicie serca, suchość w ustach i myśleć: „cały mój organizm jest zmotywowany”, żeby iść i zawalczyć o swoje. A mogę też myśleć „mam mokre ręce, słowa nie wyduszę, nie zdam”. Ta sama reakcja, inne interpretacje – zwraca uwagę specjalistka, dodając, że to rodzice dają wzory radzenia sobie ze stresem na co dzień, a dzieci uczą się ich przez naśladownictwo.
Rola mikrobioty jelitowej w organizmie
- Nawet jak jesteśmy perfekcyjnymi rodzicami (których nie ma!) i wszystko dobrze zrobimy, i z dzieckiem będziemy rozmawiać na temat stresu, a ono wszystko na ten temat będzie wiedziało, to niestety główną rolę w odporności na stres odgrywają czynniki wewnętrzne, czyli genetyka, różne reakcje biologiczne układ odpornościowy i niezwykle ważna mikrobiota jelitowa, czyli zbiór mikroorganizmów zamieszkujących jelito – podkreśla dr Agata Misera.
- Proszę sobie wyobrazić, że w jelitach mamy mniej więcej tyle komórek bakteryjnych, ile komórek własnego ciała w ogóle! Nic więc dziwnego, że bakterie odgrywają tak ważną rolę w organizmie człowieka. Dodatkowo należy zauważyć, że skład mikrobioty jelitowej jest unikalny dla każdego człowieka i podlega ciągłym zmianom - dodaje psychiatra.
- Mimo tego, naukowcy odkrywają coraz więcej wspólnych cech i coraz lepiej poznają poszczególne drobnoustroje oraz ich wpływ na funkcjonowanie organizmu i zdrowie, zarówno fizyczne, jak i psychiczne. Niepodważalna jest też rola mikrobioty w odpowiedzi organizmu na sytuacje stresowe. Odpowiedni skład bakterii może być pomocny w odpowiedzi organizmu na potencjalnie stresujący bodziec. Mikrobiota jest niezwykle ważnym elementem predyspozycji wewnętrznych człowieka, które determinują odporność stres, czyli to, jak duże obciążenie jest w stanie znieść dana osoba, zanim dojdzie to tzw. dekompensacji.
Oznacza to, że – mówiąc w pewnym skrócie myślowym – zadbanie o zdrowe jelita, to również dbanie o zdrowie głowy i zdrową psychikę. Zaniedbanie tej przestrzeni może skończyć się trudnościami. - Zdecydowanie tak, a te trudności mogą objawiać się wachlarzem najróżniejszych zachowań. W sytuacji kryzysowej nazywamy je dekompensacjią – podkreśla dr Agata Misera.
- Dekompensacja może być wybuchem płaczu lub złości, objawami psychosomatycznymi czy atakiem paniki. Jeżeli predyspozycje wewnętrzne warunkują słabą odporność na stres i dana osoba narażona jest na częstą dekompensację, dramatycznie wzrasta ryzyko rozwoju choroby psychicznej. Także modulując mikrobiotę jelitową a tym samym predyspozycje wewnętrzne, możemy wpłynąć na odporność na stres i umożliwić dobre funkcjonowanie pomimo obciążenia.
Pewnym wsparciem mogą być właściwe relacje i sytuacja rodzinna i zawodowa każdej osoby. Jednak może się też zdarzyć, że te obszary, z różnych względów, stanowią dodatkowe obciążenie: - Korzystne czynniki psychospołeczne, takie jak stabilna praca, wspierająca rodzina, brak długów, grono przyjaciół, zainteresowania, spełnienie zawodowe pełnią w tym procesie rolę swojego rodzaju bufora i w najlepszym wypadku, przy korzystnej konstelacji są w stanie zwiększyć odporność danej osoby na stres – podkreśla dr Agata Misera. - W najgorszym są one dodatkowym obciążeniem, czyli stresorem – dodaje psychiatra.
Rola mikrobioty jelitowej u pacjentów z depresją
Chociaż hasło „jelita to drugi mózg” już właściwie weszło niemalże do potocznego obiegu, to jednocześnie nie wszyscy są świadomi, co się za tym kryje. O ile wiemy, że jedzenie może mieć wpływ na samopoczucie, o tyle mało kto ma świadomość roli mikrobioty jelitowej. A jest to rola niezwykle istotna. - Mikrobiota jelitowa komunikując się z mózgiem, za pomocą osi mózgowo- jelitowej może korzystnie wpływać na sposób, w jaki radzimy sobie ze stresem, niezależnie od naszego wieku, wykształcenia czy zaburzeń takich jak spektrum autyzmu – wyjaśnia dr Agata Misera.
Jak to możliwe? -Mikroby zamieszkujące światło jelita są wrażliwe na różne bodźce. Odżywianie, styl życia, przyjmowane leki, stres, aktywność fizyczna- to tylko niektóre z czynników wpływające na skład mikrobioty jelitowej. W rzeczywistości, w której nierzadko spędzamy 22 h na dobę w pomieszczeniach, spożywamy wysoko przetworzone produkty i skrupulatnie dezynfekujemy wszystkie pomieszczenia, mamy dużo mniejszy kontakt z różnorodnymi bakteriami, których bardzo potrzebujemy do prawidłowego funkcjonowania – zauważa specjalistka.
Jak dodaje, jest i na to sposób: - Te bakterie możemy uzupełnić, przyjmując odpowiednie preparaty. Na rynku już od lat dostępne są preparaty modulujące skład mikrobioty jelitowej, tak zwane probiotyki. Pełnią bardzo ważną funkcję w leczeniu różnych dolegliwości żołądkowo- jelitowych. Są też nieodłączną częścią antybiotykoterapii, która sieje spustoszenie w jelitach.
- Stosunkowo nowym odkryciem są psychobiotyki – podkreśla psychiatra. - Są to bakterie probiotyczne, które oddziałują na oś mózgowo- jelitową, a tym samym wywierają korzystny wpływ na szeroko pojęte zdrowie psychiczne. Psychobiotyki mają działanie wielokierunkowe. Obniżają poziom hormonu stresu- kortyzolu we krwi. Łagodzą dolegliwości żołądkowo-jelitowe, które zasadniczo są zmorą zestresowanych ludzi. Psychobiotyki również zmniejszają intensywność lęku i wspierają stabilność nastroju, tak ważne w pokonywaniu codziennych wyzwaniom. Nie każdy probiotyk jest psychobiotykiem - dodaje specjalistka.
- Decydując się na wsparcie ze strony mikrobów, warto sięgnąć po sprawdzone preparaty, które zawierają bakterie o odpowiednich właściwościach. Np. Lactobacillus helveticus Rosell®-52 oraz Bifidobacterium longum Rosell®-175 to szczepy, które przeszły liczne badania w tym kierunku - podkreśla psychiatra.
Świat wirtualny XXI wieku – wyzwania i możliwości
Współczesna rzeczywistość różni się od świata, w jakim wzrastały poprzednie pokolenia. Dynamiczne zmiany, związane z rewolucją technologiczną i przeniesieniem wielu przestrzeni życia do Internetu, mogą sprzyjać pogłębianiu się trudności i problemów.
- Jeżeli spojrzymy na to, jak aktualnie wygląda świat dzieci i nastolatków, to dosyć łatwo możemy sobie wyobrazić, dlaczego one tak bardzo potrzebują lepszej odporności na stres. Brakuje jasnych reguł i granic. Wirtualny świat na dobre wdarł się w rzeczywistość dzieci i nastolatków. Będąc ciągle online, mózg cały czas jest w programie katastroficznym, a uwaga jest rozproszona. Kosztuje to niezwykle dużo energii, której naturalnie brakuje potem przy wykonywaniu codziennych czynności – wyjaśnia psychiatra dr Agata Misera.
Jednak, jak dodaje, to niejedyny powód, dla którego poziom stresu jest wysoki, a radzenie sobie z nim bywa utrudnione: - Jest jeszcze jedna niesamowicie ważna sprawa: obecne pokolenie rodziców nastolatków, to tak naprawdę pierwsze pokolenie, które zaczęło otwarcie mówić o zdrowiu psychicznym i które jest świadome wagi rozmawiania z dziećmi o emocjach, uczuciach, problemach. To pokolenie, które rezygnuje z autorytatywnego stylu wychowania na rzecz „gentle parenting”. Posiłkujemy się wynikami badań, testujemy nowe sposoby, jednak sami nie do końca mieliśmy szansę, żeby się tego nauczyć. Czasy przełomowe zawsze są trudne i opatrzone marginesem błędu – zauważa psychiatra.
Jednak obok trudności, mamy też możliwości. Chcąc nauczyć się właściwego żywienia, możemy skorzystać z pomocy psychodietetyków, we współpracy z którymi cała rodzina może nauczyć się nowych, zdrowych nawyków, a później wspólnie je praktykować. - Rozkazy typu: „Od jutra jesz to i to” na pewno nie zadziałają. Jeżeli zależy nam na zmianie, musimy działać wspólnie, na zasadzie psychoedukacji – wyjaśnia psychiatra. - Można razem poczytać, poszukać przepisów. Tak samo, jeśli chodzi o aktywność fizyczną.
Możemy korzystać z różnego rodzaju terapii, ale, aby dała efekty, konieczna jest baza, na której będzie można te efekty budować: - Podczas psychoterapii uczy się różnych nowych zachowań, nowego myślenia, nowego spojrzenia na świat, ale niestety w przypadku, gdy nasz mózg jest zestresowany i działa w systemie katastroficznym, szanse, żeby taka interwencja przyniosła długotrwałe i zadowalające efekty, są dużo mniejsze. Dlatego tak ważne jest, żeby wspomóc się psychobiotykiem, dobrym odżywianiem – podkreśla dr Agata Misera.
Natomiast fakt, że żyjemy w dobie Internetu, może być równie inspirujący, co frustrujący, bo relacje online nie dają aż tyle, co te, które są na żywo. - Kontakty online są doskonałą metodą na podtrzymywanie relacji pomiędzy spotkaniami towarzyskimi, które w pędzie dzisiejszego świata nie mogą być tak częste, jak kiedyś. Jednak ludzie, a przede wszystkim dzieci, potrzebują, interakcji, na żywo, aby się prawidłowo rozwijać i funkcjonować. Nasz mózg funkcjonuje na zasadzie akcja-reakcja. Reagujemy spontanicznie na to, co widzimy, czujemy, słyszymy. W kontaktach online tej spontaniczności praktycznie nie ma. Relacji międzyludzkich nie można się nauczyć w Internecie – przyznaje dr Agata Misera, podkreślając, że istotne jest angażowanie dzieci w realne spotkania. Telefon powinien być dodatkiem do życia, a nie życiem.
- Ten telefon zabiera czas na refleksję. Wszyscy mówimy, że nie mamy czasu, ale jak się spojrzy w telefon, to widzimy: 8 godzin czas używania ekranu. Nastolatki muszą o tym też wiedzieć, że podczas patrzenia w ekran pracuje tylko prawa półkula mózgu, a nie lewa, która jest odpowiedzialna m.in. za mowę. Spada koncentracja – podkreśla psychiatra.
Wsparcie dla dziecka w depresji i przed depresją - zadanie dla całej rodziny
Współcześni rodzice nie mają łatwego zadania. Często sami zmagają się z trudnościami, słabościami, złymi wzorcami wpojonymi w dzieciństwie. Bycie współczesnym rodzicem wymaga wielu poświeceń: pracy w pełnym wymiarze, a przy tym rodzicielstwa pełnego wyzwań. Temu wszystkiemu towarzyszy osamotnienie w codziennych zmaganiach, ponieważ m.in. ze względu na przemiany społeczne, nie żyjemy już w wielopokoleniowych rodzinach i bywa trudno o relacje choćby z sąsiadami.
A jednak warto próbować zaopiekować się dziećmi tak, żeby towarzyszyć im w codziennych wyzwaniach. Nie wyręczać, lecz pomagać. Nie lekceważyć, lecz słuchać – i słyszeć, widzieć, rozumieć, lub przynajmniej próbować dostrzec to, co niekiedy wcale nie zostaje na głos wypowiedziane. Nie zmienimy całego świata, ale możemy próbować zmieniać nasze małe światy, najbliższe otoczenie.
W dbaniu o dzieci nie zapominajmy, że przede wszystkim od nas uczą się codziennych nawyków, radzenia sobie ze stresem, mówienia o emocjach, dzielenia się problemami. Warto więc poszerzać swoją wiedzę i kompetencje, aby zdrowie fizyczne, psychiczne, emocjonalne, było jedną ze sfer, w której możemy dawać przykład.
- Dbajmy o zdrowe jelita, które odgrywają ważną rolę w budowaniu odporności na stres. Pamiętajmy o psychobiotykach, które może nie rozwiążą wszystkich naszych problemów, ale na pewno pomogą i nam i naszym dzieciom lepiej radzić sobie z wszechobecnym stresem. Najważniejsze to zrobić pierwszy krok, bo przecież każda wielka zmiana zaczyna się właśnie od niego - dodaje dr Agata Misera.